W lipcu 2017 r., po rozegraniu ponad stu spotkań w barwach poznańskiego Lecha Dawid Kownacki przeniósł się do Sampdorii Genua. W 40. meczach dla włoskiej ekipy zdobył 10 bramek i po półtora roku został wypożyczony do Fortuny Düsseldorf, gdzie spędził rok, po czym został wykupiony za blisko siedem milionów euro. Stał się najdroższym transferem w historii klubu. Nic więc dziwnego, że Niemcy pokładali w nim spore nadzieje.

Niedługo miną trzy lata, jak polski napastnik przeniósł się do niemieckiego zespołu. W tym czasie rozegrał 65. spotkań, w których tylko 12 razy zdołał się wpisać na listę strzelców. Przez co stał się rozczarowaniem. Zamiast dobrej i regularnej gry, zaczął opuszczać mecze z powodu kontuzji. Aktualnie ponownie zmaga się z urazem. Tym razem 24-latek zerwał więzadło poboczne. Przeszedł już operację i jest w trakcie rehabilitacji, lecz z całą pewnością do końca tego roku już nie zagra. Jego dyspozycja od kiedy trafił do Fortuny i boiskowa postawa zostały ocenione przez dziennikarzy niemieckiego „Bilda“.

Na łamach artykułu, który został poświęcony Dawidowi Kownackiemu, uznano Polaka za „jednego z największych przegranych“, zaś jego sytuację klubową określono mianem „katastrofalnej“. Zwrócono również uwagę na wartość polskiego napastnika, która na przestrzeni ostatnich dwóch lat drastycznie spadła. W momencie gdy 24-latek zostawał piłkarzem Fortuny, wyceniany był na siedem i pół miliona euro. Po kilku miesiącach jego wartość wzrosła do dziewięciu milionów euro, zaś obecnie portal transfermarkt.de wycenia go na zaledwie półtora miliona euro. Niemieckie media twierdzą, że klub tylko na nim straci.

„Czy Fortuna kiedykolwiek dostanie, chociażby te marne 1,5 million euro za Kownackiego? Już latem bezskutecznie próbowano znaleźć na niego kupca. Jego wartość prawdopodobnie będzie nadal spadać, a Fortunie grozi całkowita strata pieniędzy „Bild“.